Co mi się zrymowało i zostało, czyli: owoc gruntownej czystki w moim zbiorniku na ważne świstki.
Grzegorz Sobierajski (1930) architekt-urbanista, także składacz rymów. Nakaz pracy: wykonawstwo w którym autorytet zdobywał wiedzą, umiejętnościami i szybkim przyswojeniem sobie jędrnego, dość wulgarnego żargonu. Nie mogło być inaczej, gdy trzeba było obcować i z takimi typami:
Godzinami gorszył Grześ ze Szczecinka;
głowa łysa, broda: ruda szczecinka.
Gawędy snuł jak żywe,
gramatyk Q miał ksywę,
gdyż używał „kurwa” zamiast przecinka.