Pod koniec pracy zawodowej pragnę zwrócić uwagę na moje rzeczy mniej znane i pamiętane: pierwszy zarys twórczości J.J. Szczepańskiego, portrety Giedroycia i Stawara, studium o „Ślubie”, arcydramacie Gombrowicza. Do nich też należą polemiki w sprawie Jarosława Iwaszkiewicza czy Tadeusza Borowskiego i Herlinga-Grudzińskiego. Cięższy kaliber prezentują teksty na temat konfrontacji literackiej wizji obozów z widmem światowego terroryzmu, demokratyzmu literatury polskiej („Polski everyman” i kariera Emersona w Polsce – od Mickiewicza do Dąbrowskiej, Miłosza i Jana Pawła II) oraz dziwnej naszej „literatury urodzonej po roku 1960”, czyli przemian trzech „Parnasów bis” w „średnią literaturę w średnim wieku”. Moje wojenne pokolenie (roczniki 20), a przynajmniej ta jego część, do której się zaliczam, pokładała kiedyś znaczne nadzieje w „naszym wieku XX”. Niestety, z nadziei pozostały „porachunki...”. a zamiast puenty – ucieszne historyjki, co by było gdyby... (Tadeusz Drewnowski)